sobota, 1 sierpnia 2015

zmiany:)

Się porobiło.  Okazało się, że nie mam ani centymetra drożnego jajowodu:) chcemy sprobowac programu rządowego, zanim episkopat i pis'opat niczym dżedaj zapanują nad krajem. Myślimy o adopcji. Jakoże czynne leczenie wyklucza rozpoczecie procedury, co rozumiem, lodówka załadowana...  nie  dziećmi; )

czwartek, 29 stycznia 2015

i oto przeminął wieczór i poranek... rok 2015;) wtf?

nawet mentalnie nie przestawiłam się na datę, a tu już koniec stycznia.
nowy rok zaczęłam we freworze szkoleń zawodowych, który trwa od października, i od decyzji, żeby nie czekać na niewiadomokiedymajacanastąpić obecność laparoskopu na oddziale dżina, do którego ostatnio chodziłam. czekałam od września 2014, trzymając się konsekwentnie jego obietnicy, że "to na pewno będzie "  i swojego postanowienia, żeby trzymać się 1 lekarza. wszyscy się dziwili dlaczego. trwałam przy swoim, bo sama pracuję w służbie zdrowia i wiem, jak ważne jest zaufanie do lekarza i nie zmienienie go co chwilę. nadejszła w końcu ta chwila, kiedy usłyszałam po raz kolejny w słuchawce, że pamięta i da mi od razu znać.... i stwierdziłam, nie bez irytacji, że ja już czekać nie chcę. zapisałam się do innego:)
inny lekarz. powtarzanie historii od nowa. nowe pomysły. uzupełnienie badań, które się już przeterminowały. zmiana diety. dosłowna dojrzałość do zmiany siebie. a przedtem współczucie dla siebie i miłość. tak mi siebie było żal, ale czuję spokój. żeby zmienić cokolwiek, trzeba zobaczyć co jest aktualnie i się z tym pogodzić.
nowy rok przyniósł mi mniej rozgoryczenia w kwestiach płodnościowych. czasem wydaje mi się, że jestem spokojniejsza. a może zawsze tak było?? przecież ja nigdy do szczególnie przeżywających i emocjonujących się nie należałam... nie darłam szat z powodu niepłodności. tylko zwyczajnie mnie bolało. co z tego, że ten ból czasami palił aż pod skórą. jak sól.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

.... co właściwie jest najważniejsze?

zastanawiałam się jak nazwać tego bloga. tamten był "wypatrujacbociana" (przez pomyłkę wysłałam go w kosmos, bloger mnie przerósł. po raz kolejny:). myślałam, że wystarczy czekać i wypatrywać a tu trzeba się ruszyć. i zastanowić się co jest najważniejsze. trywialne, ale nie dostając od życia tego, co inni mają w opcji "standard" człowiek dopiero rozumie to, co ten standard dla niego znaczy... zastanawiam się co dla mnie znaczy rodzicielstwo.
ps. dziewczyny poślijcie mi kluczyki do swoich blogów, albo mnie odblokujcie:* (olga1982gazeta@gmail.com)